zdjęcie poglądowe, stanowi wyłącznie ilustrację do artykułu fot. UM Elbląg
Powracamy do tematu, który zapoczątkowaliśmy w naszym cyklu „Dyskusja na niedzielę”. Chodzi o list minister edukacji, który wystosowała do nauczycieli i rodziców w związku z długą przerwą świąteczną. Korespondencja odbiła się szerokim echem również w Elblągu. Kłóci się nie tylko ministerstwo z nauczycielami, ale również oni sami.
Przypomnijmy całą sytuację. W związku z wyjątkowo długą przerwą świąteczną (od 22 grudnia do 6 stycznia) minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska wystosowała list otwarty do nauczycieli. W nim było zawarte przypomnienie, że szkoła w okresie przerwy świątecznej musi zapewnić opiekę nad dziećmi, których rodzice wyrażą taką chęć. Dodatkowo minister podała numer telefonu oraz e-mail, pod którym dany rodzic może zgłosić wszelkie nieprawidłowości związane z pobytem dziecka w szkole.
List wywołał istną burzę w środowisku nauczycieli. Według nich list minister sugeruje, że w sposób nieprawidłowy spełniają oni swoje obowiązki polegające na opiece nad powierzonymi dziećmi. Dodatkowo Związek Nauczycielstwa Polskiego twierdzi, że minister zachęca rodziców do składania "donosów na nauczycieli".
Sprawa nie milknie, a kłócić się zaczynają sami nauczyciele. Okazuje się, że przed okresem świątecznym dyrektorzy szkół rozdają dla rodziców deklaracje. Każdy rodzic wypełnia ją i tym samym decyduje, czy chce, aby dziecko podczas przerwy świątecznej pozostawało w szkole. O co kłótnia? Rzadko które dziecko w klasie gimnazjalnej woli siedzieć w szkole, niż w domu. Zupełnie inaczej jest w klasach szkoły podstawowej, gdzie rodzice dość często korzystają z możliwości pozostawienia dziecka w szkole, kiedy oni sami idą do pracy. Powstaje konflikt. Jeżeli dzieci z klasy gimnazjalnej (a właściwie ich rodzice) nie zdecydują się na pozostanie w szkole, to nauczyciel nie musi do niej przychodzić. Jest o wiele większe prawdopodobieństwo, że to dzieci z klasy podstawowej pozostaną w szkole. Nauczyciel więc wolnego nie ma i musi do niej przyjść oraz zająć się dziećmi. A pieniądze? Temat jest ściśle strzeżoną tajemnicą samych nauczycieli. Możemy jedynie domyślać się, że obaj otrzymują te same wynagrodzenie z tym, że jeden z nich w szkole musi się pojawić. Być może to jest źródłem konfliktu.
Rozmawiając z nauczycielami z elbląskich szkół dowiedzieliśmy się, że dużego zainteresowania wśród rodziców nie ma.
Dzieci najczęściej zostają w domach lub pod opieką dziadków i wspólnie z nimi przygotowują się do świąt Bożego Narodzenia. - To są jednostki. Na dzień dzisiejszy w naszej szkole, z tego co wiem, będzie dwoje dzieci z jednej klasy podstawowej. To wszystko, choć ten stan może się jeszcze zmienić – mówi nauczycielka z jednej z elbląskich szkół podstawowych.
I dodają:
Warto po raz kolejny podkreślić nasze zdziwienie listem pani minister. Zawsze, każda szkoła jaką znam, w okresie przerwy świątecznej, gdy przychodzi taka potrzeba, organizuje opiekę. Nawet jeżeli by to miało być jedno dziecko.