Dwie grupy na portalu społecznościowym Facebook mają łącznie ponad 4000 fanów. W ten sposób stanowią największe społeczności skupione wokół elbląskich stron w tym portalu. Gdzie tkwi klucz do sukcesu tych stron i czym one w ogóle są? Mówimy Propsy i Hejted.
Propsy oraz Hejted to tak naprawdę dwie zupełnie różniące się od siebie fanpage’y. Na jednej z nich każdy anonimowo może wysłać wiadomość, w których opisze coś, co go denerwuje w naszym mieście ogólnie, lub tego konkretnego dnia. Może napisać tak naprawdę wszystko, nieważne, czy tyczy się to osób, wydarzeń lub inwestycji w mieście. Skąd pomysł na taką stronę? Pytamy założycieli Hejted, których jest czwórka – Matty (17 lat), Michał (18 lat), Enya (14 lat) oraz Kacper (20 lat).
- Nasz Hejted jest odpowiedzią na ostatnio modne Spottedy, na których wielokrotnie zostawały zamieszczane "hejty", a jak wiadomo tego typu strony maja inne przeznaczenie. Dlatego postanowiliśmy zrobić stronę, na której mogłyby się również wypowiedzieć osoby, które coś irytuje, a nie tylko te, które ktoś oczarował swoim wyglądem. Nie ukrywajmy, że Polacy mają wrodzoną tendencję do narzekania dosłownie na wszystko. Więc jako Hejted umożliwiamy wspólne hejtowanie w większym gronie osób. Zachęcamy do komentarzy i wypowiadania się pod hejtami innych aby każdy napisał swoje zdanie – odpowiada jeden z założycieli strony.
Natomiast na Propsach można za to pochwalić Elbląg za pewne inicjatywy podejmowane przez miasto, elblążan, Urząd Miasta lub kogokolwiek innego. Również tutaj można wysłać swoją wiadomość anonimowo – gwarantuje to założyciel strony i jak na razie z swojego postanowienia wywiązuje się w 100 procentach.
Co łączy obie strony? Oczywiście anonimowość. Często jest tak, że nie możemy czegoś skrytykować, bo boimy się np. o stratę pracy. Denerwuje nas człowiek jeżdżący komunikacją miejską, który nie zachowuje podstawowych zasad higieny – czy podejdziemy do niego i powiemy mu to prosto w twarz? Niekoniecznie. Hejted Elbląg udostępnia właśnie taką możliwość.
Jaki jest problem głównie strony Hejted? Wszechobecne przekleństwa, niektóre wpisy wyglądają gorzej, niż wypowiedzi najgorszych kryminalistów. Często też „hejty” kierowane są w stronę poszczególnych osób. Pomimo zachowania anonimowości często się zdarza, że dane osobowe autora lub odbiorcy wiadomości są upubliczniane w komentarzach. Niestety, założenie było takie, że publikowane są wszystkie wiadomości, bez cenzury. Niekiedy tworzy to po prostu ściek przekleństw, nie wnosząc nic konkretnego do tematu. Dlaczego tak się dzieje, że posty nie są cenzurowane? Albo chociaż same wulgaryzmy?
- Nie redagujemy postów. Wstawiamy wszystko co przychodzi na e-maila. Ale może to dobry pomysł na cenzurowanie postów, bo w gronie ''lajkujących'' jest wiele osób w wieku 13, 14 lat - mówią nam autorzy serwisu.
Wśród wszystkich wpisów możemy zauważyć dobre spostrzeżenia dotyczące działania naszego miasta. Coś, z czego urzędnicy mogliby się uczyć, aby polepszyć standard życia w Elblągu.
- Tak, dużo jest hejtów w których ludzie skarżą się na zły stan elbląskich dróg, na złe autobusy komunikacji miejskiej, na sparaliżowane miasto w godzinach szczytu. Ludzie nawet narzekają, że w Elblągu brakuje godnych galerii handlowych, a pełno w mieście Biedronek, banków i chińskich sklepów, które ostatnio wyrastają jak grzyby po deszczu. Gdyby zebrać wszystkie takie hejty, powstałby gruby folder który mógłby posłużyć jako ''inspiracje'' dla władz miasta – odpowiadają założyciele.
Koniec końców strona Hejted: Elbląg ma dwie strony medalu. Z jednej strony to dobra możliwość wyżycia się. Z drugiej strony wpisy to bardzo często stos przekleństw, które negatywnie wpływają na cały wizerunek serwisu. Decyzję o tym, czy warto taką stronę polubić pozostawiamy naszym Czytelnikom. Natomiast Propsy: Elbląg możemy polecić z czystym sumieniem każdemu. Warto poczytać o tym, co dobrego jest w Elblągu.