2 zdjęć fot. Bartłomiej Ryś/elblag.net
Mamy XXI wiek, ale niektóre zakątki Elbląga zatrzymały się w czasie. Podobnie jest z placem zabaw przy ul. Węgrowskiej / Robotniczej. Nasze publikacje dotyczące placów zabaw, skłaniają czytelników do przesyłania informacji o miejscach, którymi ktoś powinien się zająć.
- U nas, na Zawadzie, miał powstać piękny i duży plac zabaw, ale jakieś starsze panie, którym przeszkadza śmiech dzieci, nie wyraziły zgody i cały plan padł. U mnie pod blokiem są tylko stare, odrapane drabinki, pamiętające chyba jeszcze PRL, i stara bujawka, na której sama bałabym się usiąść. Obok szkoły 18 postawili jakąś małą ściankę i drabinki ale to wszystko dla starszych dzieci. Nie rozumiem po co pytać ludzi o zgodę czy postawić plac zabaw. Przecież to nie dom lekkich obyczajów. Zawsze trafi się kilka osób, które zapomniały jak to jest mieć dziecko. U nas już kilka razy był plan super placu zabaw. Nawet jakieś 3 lata temu miał powstać taki podzielony na kategorie wiekowe: dla malutkich dzieci, i oddzielnie dla tych nieco starszych. Niestety zawsze ktoś bojkotował ten pomysł - napisała do nas Karolina, mieszkanka Zawady.
Nie pozostaliśmy bierni w tej sprawie. Pojechaliśmy w miejsce opisywane przez naszą czytelniczkę, aby sprawdzić jakie warunki do zabawy mają zamieszkałe tam dzieci.
Chociaż stan techniczny urządzeń nie jest najgorszy, ten plac zdecydowanie nie jest przeznaczony dla wszystkich grup wiekowych. Metalowe drabinki są wątpliwą atrakcją – ciągłe chodzenie po tych samych szczebelkach może się szybko znudzić. Bujawka sprawia wrażenie nie do końca bezpiecznej, ponieważ ktoś pozbawił jej rączki, nie ma się zatem czego trzymać. Wspinaczki, zarówno ściankowa jak i sznurowa, to stosunkowo nowe zabawki, ale z tych urządzeń także skorzystają tylko starsze dzieci. Według naszej czytelniczki, w tym miejscu brakuje piaskownicy, drabinek dla „początkujących” maluchów i chociażby bujaków na sprężynach.
- To, że na placu jest mało zabawek, to niejedyny problem. Ostatnio byłam świadkiem sytuacji, kiedy moja 7-letnia sąsiadka jeździła hulajnogą po chodniku i coś śpiewała sobie pod nosem. W oknie natychmiast pojawiła się starsza pani, która nakrzyczała na dziecko, że przeszkadza jej w oglądaniu telewizji. To tutaj codzienność – sąsiedzi często skarżą się na hałasujące dzieci. Ale co one mają robić, jeśli nie bawić się i korzystać z uroków dzieciństwa? - opowiada w wiadomości rozżalona Karolina.
O stanowisko w tej sprawie poprosiliśmy Spółdzielnię Zakrzewo, która administruje obiektem.
- Co roku przeznaczamy część pieniędzy na doposażanie starych, oraz sytuowanie nowych placów. Przy ul. Podgórnej powstał duży plac, który jest alternatywą dla dostawiania pojedynczych urządzeń - tłumaczył przedstawiciel spółdzielni. - Zepsutą bujawkę naprawimy, gdyż wszelkie prace związane z bezpieczeństwem wykonujemy na bieżąco. Jeśli chodzi o wrażliwość mieszkańców na bawiące się głośno dzieci, nie otrzymujemy żadnych, oficjalnych zgłoszeń dotyczących zakłócania porządku. Gdyby tak było, byłbym bardzo zdziwiony, gdyż oprócz placu zabaw, w tym miejscu znajduje się też szkoła, z której również dochodzą odgłosy bawiących się dzieci.
Jeżeli podczas wizyty na placu coś nas zaniepokoi, problem należy zgłosić administratorowi danego obiektu. W przypadku uchybień technicznych, z pewnością zostanie podjęta ich naprawa. Natomiast uwagi starszych pań trzeba traktować z przymrużeniem oka. Każdy wiek ma swoje prawa - dzieci spontanicznie, czasem głośno, wyrażają swoje emocje, natomiast ludzie w podeszłym wieku są o wiele bardziej wrażliwi na hałasy i zakłócanie spokoju.