Wszystko wskazuje na to, że konflikt między lekarzami z Porozumienia Zielonogórskiego i resortem zdrowia daleki jest od zakończenia. Wczoraj sytuacja jeszcze bardziej się zaogniła, kiedy w mediach pojawiały się doniesienia o możliwym ogólnopolskim strajku, obejmującym już nie tylko lekarzy POZ, ale również pozostałych. Czy lekarska brać pójdzie po rozum do głowy i dostrzeże, że w całej tej sprawie najbardziej cierpią pacjenci?
W wyniku sporu między lekarzami PZ i ministrem Arłukowiczem, może dojść do ogólnopolskiego protestu. Lekarze nie wykluczają również strajku. Zdaniem Zdzisława Szramika, wiceprezesa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, warunki, jakie zaproponował lekarzom Minister Zdrowia sprawiają, że pacjenci nie będą mogli być leczeni w sposób rzetelny.
Minister Arłukowicz "odbija piłeczkę" zarzucając lekarzom, że nie mają na względzie dobra pacjentów a jedynie pilnują, by na całej sprawie nie ucierpiały ich portfele. Użył nawet stwierdzenia, że pomylili swoje misje, bo zaczęli myśleć jak biznesmeni, nie zaś jak osoby, które chcą pomagać. Lekarze nie pozostali dłużni ministrowi odpowiadając, że to z jego winy musieli zacząć myśleć jak przedsiębiorcy.
Protest ogólnopolski, który może dojść do skutku, zyskał poparcie OZZL i Naczelnej Izby Lekarskiej. Zdaniem pierwszego reforma, jaką przygotował resort zdrowia, jest skonstruowana niewłaściwie i działa na szkodę służby zdrowia. Portal onet.pl zacytował wypowiedź przewodniczącego OZZL Krzysztofa Bukiela, który powiedział, że Związek popiera tych lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, którzy "przeżywając największą traumę swojego życia musieli odrzucić proponowane przez ministra zdrowia i rząd warunki udzielania świadczeń zdrowotnych". Dodal także, że sprawa nie dotyczy jedynie lekarzy POZ i ich pacjentów, ale należy również pod uwagę wziąc pozostałych lekarzy i pacjentów.
W akcie prostestu przeciwko decyzjom ministra Arłukowicza 5 tys. lekarzy (skupionych w 1,5 tys. placówek) zaprzestało świadczenia usług zdrowotnych. Dołączyć do nich mogą również ci, którzy popisali już kontrakty z NFZ na ten rok.
- Lekarze tylko zasłaniają się tym, że działają dla dobra pacjentów. Tak naprawdę dla nich liczy się tylko mamona. Gdyby naprawdę zależało im na nas, pacjentach, robiliby wszystko żeby, jak to mówią wilk był syty i owca cała, czyli żeby ministerstwo dostało, co chce, ale żeby lekarze też byli zadowoleni. Obie strony muszą iść na ustępstwa. Ogólnopolski protest? Tak, słyszałem o tym. Oni chyba zapomnieli, po co składali przysięgę hipokratejską... - zauważył pan Michał.
- Proszę się postawić na miejscu lekarzy. Mam znajomego, który pracuje w jednej z olsztyńskich przychodni. - Prawda jest taka, że gdyby nie radykalne kroki, jakie podjął on i jego koledzy, być może nie zostaliby wysłuchani. Dopiero decydując się na zamknięcie przychodni, udało im się zwrócić uwagę na problemy, z którymi się borykają. - tłumaczył pewien elblążanin.